„Mam na imię Lenka. Uwielbiam się bawić z moim starszym braciszkiem Alankiem i chodzić na spacery z Mamusią i Tatusiem. Teraz rozpiera mnie energia i wszędzie mnie pełno, ale nie zawsze tak było...Kiedy byłam w brzuszku mamusi i dosłownie godziny dzieliły mnie od przyjścia na świat stała się straszna rzecz. W nocy kiedy spaliśmy (moja babcia, mój braciszek i moja mamusia ze mną w brzuszku), z pieca w mieszkaniu babci zaczął się ulatniać tlenek węgla zwany czadem. Rano okazało się, że mój wujek, który spał w pokoju obok nie może nas dobudzić… Uratowało nas pogotowie i wspaniali lekarze, którzy przyjechali z pomocą. Moją babcie, zawieziono do szpitala w Siemianowicach śląskich, Alanka do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach a mamusię do szpitala na ul. Raciborską. Tam okazało się, że aby mnie uratować potrzebne jest natychmiastowe cesarskie cięcie. Po urodzeniu okazało się że mój stan był poważny, byłam niewydolna oddechowo , wyszło duże niedotlenienie. Zabrano mnie od Mamusi i przewieziono do szpitala w Zabrzu na Patologie Noworodka, aby ratować moje życie. Tam wykryli u mnie bakteryjne zapalenie opon mózgowych co było spowodowane wewnątrzmacicznym zatruciem tlenkiem węgla. Po kilku tygodniach oddano mnie rodzicom, już w lepszym stanie , niestety okazało się, że w wyniku zapalenia opon mózgowych, wymagam rehabilitacji ruchowej i wystąpił głęboki niedosłuch ucha prawego i umiarkowany niedosłuch ucha lewego. Aby słyszeć prawidłowo potrzebuję aparatów słuchowych. Aparaty muszę wymieniać co 3 lata. Również potrzebuję rehabilitacji słuchu i mowy żebym nauczyła się dokładnie mówić. Moja mamusia nie może podjąć pracy ponieważ cały czas zajmuje się mną i braciszkiem, pracuje tylko Tatuś.”
Czego potrzebuje Lena?
|
|